Pielęgnacja:
Odżywka do włosów Nivea Long Repair - był osobny post o tej odżywce. Ogólnie jest świetna i jak najbardziej polecam.Kallos Keratin - tania, łatwo dostępna, wydajna (w końcu zużyłam ten litr! :D). Włosy są po niej miękkie, lśniące, lepiej się układają. Natomiast muszę jej używać przed myciem, bo po myciu obciąża mi włosy. :( Więc jest ok, ale ma jeden, poważny minus.
Argan Oil - Dostałam tę maskę w Kosmetycznych Paczuszkach. I niestety się nie sprawdziła. Dość dziwny, duszący zapach. Gęsta konsystencja (co raczej jest plusem). Po myciu ani nie mam jej co nakładać. Natomiast przed myciem wcale nie jest lepiej. Może i włosy nie są obciążone wtedy, ale i tak są jakieś matowe, szorstkie. Ta maska po prostu robi z moich włosów masakrę. O wiele lepiej jest gdy użyję samego szamponu. Więc zdecydowanie nie polecam.
Dalej pielęgnacja, czyli olejki:
KTC Olej kokosowy - pomimo tego, że jest to olej rafinowany, to i tak bardzo dobrze się u mnie sprawdził. Na twarz gorzej (zapchał), natomiast jeśli chodzi o włosy - cudo. :)
Olejek rycynowy - akurat mam marki PhytoPharm, ale marka nie jest istotna. Każdy olej rycynowy będzie dział tak samo. Nie jest to moja pierwsza buteleczka, nie ostatnia. Polecam jak najbardziej. Natomiast raczej nie na końcówki / długość włosów ponieważ może trochę przesuszać. Ale do masek albo na skórę głowy jak najbardziej. ;)
Mycie włosów:
Babydream w wersji klasycznej jak i tej ułatwiającej rozczesywanie - obie wersje polecam. Marka Babydream jest bliska mojemu sercu... i włosom. :)Farbowanie:
Jeśli jeszcze nie czytałyście, to odsyłam do postu o metamorfozie moich włosów (klik).
Z tego też postu możecie się dowiedzieć, że rozjaśniacz Delia Cameleo (2-3 tony) u mnie się nie sprawdził. Choć przeciwnie było z rozjaśniaczem Joanna Naturia (4-5 tonów), który polecam. I również polecam farbę do włosów Joanna Naturia (kolor 212 szlachetna perła).
Następna kategoria, to twarz. Najpierw pielęgnacja, czyli kremy.
Ziaja liście zielonej oliwki skoncentrowany krem oliwkowy foto-ochrony - przypomina mi bardziej krem przeciw słoneczny niżeli normalny krem, natomiast jest to pewnie przez filtr, bo zawiera aż SPF 20. Ale jednoczenie jego konsystencja jest o wiele lżejsza od typowego kremu z filtrem. Więc polecam jak najbardziej, szczególnie gdy ktoś nie lubi nakładać normalnego kremu, a później jeszcze tego z filtrem
Flos Lek krem nawilżający, seria do skóry z problemami naczyniowymi - oczywiście widocznych naczynek mi nie zredukował, nadal są widoczne, nie pomniejszyły się, ale jest bardzo dobrym kremem nawilżającym. Taki trochę zwyklaczek, ale nie mam mu nic do zarzucenia. :)
Alantan Dermoline - wersja niebieska, czyli lekki. Niedawno również o nim pisałam i jedynie powiem, że jest to dobry, tani krem.
Ochrona przeciwsłoneczna jest również ważna. :)
Ziaja sopot sun SPF 50+ antyoksydacyjny krem z witaminą C - czyli mocniejszy brat. Tutaj konsystencja jest zdecydowanie tłustsza. Nadal krem nie bieli skóry. Zapach już trochę gorszy. Dobrze chroni przed słońcem. Natomiast może się nie sprawdzić pod makijaż. Słyszałam różne opinie i wiele osób się skarży, że jest to za ciężki i tłusty krem pod makijaż. Warto po nałożeniu tego kremu i gdy się już trochę wchłonie, przyłożyć chusteczkę do twarzy i ściągnąć nadmiar. Wtedy powinien być ok. U mnie sprawdził się bardzo dobrze.
Następnie demakijaż oraz mycie twarzy.
Bebeauty płyn micelarny - zachwalany przez wiele dziewczyn płyn z Biedronki, który u mnie się nie sprawdził. Nie zmywa dobrze makijażu, powiedziałabym, kiepsko sobie radzi z tuszem do rzęs. Przy okazji szczypią mnie oczy. :(
Bebeauty mleczko łagodzące - do demakijażu średnio się nadaje. Szczególnie jeśli chodzi o okolice oczu. Nawet nie tyle, co mnie szczypią, ale aż łzawią. Natomiast do oczyszczania, mycia twarzy sprawdza się lepiej. Dlatego też jest w "żółtej" kategorii, a nie czerwonej.
Bielenda Awokado łagodny 2-fazowy płyn do demakijażu oczu - pisałam o nim jakiś czas temu. Nie był zły, ale szału również nie było. Nie mam mu nic do zarzucenia, ale jednocześnie chyba bym nie kupiła po raz drugi. ;)
A teraz oczyszczanie:
Tołpa simply mycie twarzy łagodny żel-pianka - dla mnie jest to zwykły żel, nie wiem dlaczego producent wymyślił sobie, że to żel-pianka, bo wcale się nie pieni jak pianka. ;) Mam cerę wrażliwą, suchą i moją skórę trochę wysusza. Po myciu mam takie uczucie "ściągnięcia". Pomimo tego, że ma być delikatny i nie zawiera SLS/SLES.
Tea tree foaming face wash - duży plus za opakowanie i aplikator, który tworzy pianę. Natomiast dla mojej skóry ta pianka też jest za mocna. Zawiera SLES i okropnie wysusza moją skórę. Gorzej niż powyższa tołpa.
Makijaż:
Korektor BeBeauty - pisałam o nim tutaj (klik). Nie jest zły, ale dla mnie trochę za lekki, za mało kryjący.
Podkład Pierre Rene Skin Balance - sprawdzał się różne. Raz go kochałam, innym razem nienawidziłam. Raz wyglądał cudownie, raz okropnie. Więc trzeba się polubić, oswoić i nauczyć pracować z tym podkładem. Ale ogólnie jest ok. I ma w miarę jasne odcienie. ;)
Przechodzimy do ciała. Mycie:
Palmolive Mediterranean Moments z olejem oliwkowym oraz ekstraktem z fig - całkiem w porządku. Ciekawy zapach. Cena raczej niska, a pojemność całkiem duża. Nie wysusza skóry.
Isana Melone & Birne Oldusche - tani, a bardzo dobry. Całkiem ładny zapach. Również nie wysuszał skóry.
Nie będę się już na koniec rozpisywać. Po prostu odeślę do tego postu (klik). Zarówno Anida, Ziaja jak i Verona - wszystkie trzy kremy poległy. Żaden się u mnie nie sprawdził. :(
Spore denko. Kojarzę kilka produktów, które sama miałam:)
OdpowiedzUsuń